Informacje
Ten blog rowerowy prowadzi Herman ze wsi Michalcza. Mam przejechane 3991.69 kilometrów w tym 676.62 w terenie. Jeżdżę zazwyczaj z prędkością średnią 21.71 km/h.Więcej o mnie.
Mój rower
Wykres roczny
Archiwum
- 2013, Wrzesień3 - 0
- 2013, Sierpień4 - 0
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec4 - 0
- 2013, Maj9 - 0
- 2013, Kwiecień2 - 0
- 2013, Marzec1 - 1
- 2012, Listopad1 - 0
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień8 - 1
- 2012, Sierpień4 - 0
- 2012, Lipiec4 - 2
- 2012, Czerwiec8 - 13
- 2012, Maj9 - 7
- 2012, Kwiecień7 - 10
- 2012, Marzec10 - 10
Dane wyjazdu:
114.39 km
10.00 km teren
05:17 h
21.65 km/h
Prędkość max: 41.88 km/h
Długa i żmudna walka asfaltowo-wietrzna razem z Andrzejem
Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 2
Zacznę od tego, że mam serdeczną nadzieję, że to była nasza ostatnia wspólna praktycznie tylko asfaltowa wycieczka. Naprawdę nie rozumiem i nie lubię jazdy takiej właśnie szosowej, dla mnie jest nudna i nieciekawa, zabija nieco radość z jazdy rowerem. Sytuacje w sumie może ratować tylko dobre towarzystwo i ładne widoki jakie się mija, ale sama jazda na asfalcie to brak przyjemności absolutny. Musiałem się trochę wyżalić to teraz będzie opis trasy ;)
Ruszyliśmy chyba nieco po 13, wiało dosyć mocno, ale akurat ten fragment trasy miał nam minąć z wiatrem w plecy. Jechało się bardzo szybko i średnia prędkość wynosiła ponad 30km/h. Dojechaliśmy do Zrazimia bardzo szybko i tam niestety było nieprzyjemne zaskoczenie, bo opuszczony kościół był ogrodzony i jeszcze jakiś burak w omedze pytał nas czego tam szukamy ;/
Opuszczony kościół w Zrazimie© Herman
Marin i Gipka Ukrainka przed opuszczonym kościołem w Zrazimie© Herman
Skoro nie mogliśmy tego miejsca zwiedzić to wybraliśmy się drogą powrotną do Janowca Wlkp. Tam mała przerwa, orientacja na mapce jak mamy jechać i taka oto fotka jak poniżej
Króciutki odpoczynek w Janowcu Wlkp© Herman
Skierowaliśmy się niby w kierunku do Brudzynia, ale droga do tej miejscowości okazała się nieprzejezdna dla roweru Andrzeja i wybraliśmy drogę do Wybranowa. Droga niby krótka, ale bardzo mi się podobała, bo widok dopisywał, był las, łąki i pola :)
Droga do Wybranowa© Herman
Dotarliśmy do Wybranowa, nastepnie Wybranówka i trzeba było kawałek dojechać drogą polną, Andrzej dał radę i trafiliśmy jakoś na drogę w Mirkowicach. Stamtąd po pytaniu uprzednim pewnej Pani czy tą drogą dojedziemy do Wągrowca, ruszyliśmy już prosto do Wągrowca. W drodze mineliśmy Rąbczyn i pokonaliśmy chyba najbardziej nielubiany przeze mnie odcinek drogi do Wągrowca. Będąc na miejscu podskoczyliśmy do Swierzaka, ten musiał się przebrać i przy okazji zrobiłem fotkę ulicy na której mieszka on i kolega Petek ;)
Ulica szanownego Swierzaka i Petka© Herman
Ruszyliśmy najpierw jednak do miejsca, w którym mieliśmy nieco odpocząć i zjeść pierwszy posiłek po przejechaniu połowy trasy. Swierzak stwierdził, że teren nad jeziorem będzie najlepszy i jechaliśmy za nim ;)
Plaża nad jeziorem w Wągrowcu© Herman
Razem ruszyliśmy za Swierzakiem do Skoków. Tutaj właśnie nie pamiętam dokładnie trasy, ale na pewno prowadziła przez Długą Wieś. Swierzak przy okazji rozśmieszał nas swoimi pozami i przydało się to, zawsze żart jakoś podnosi morale :)
Dotarliśmy razem do Skoków całkiem dobrym tempem, tam fotka przy planie Gminy Skoki, przy czym jednej fotki nie wstawię, bo tego pewnie chłopacy by nie chcieli :p Kupiliśmy także 2 butelki wody, bo po drodze wypiliśmy już chyba ok 3 litry i zapowiadało się, że pragnienie nas opuści.
Tablica informacyjna w Skokach© Herman
Plecy Swierzaka i Zaciesz Andrzeja© Herman
Andrzej powiedział też coś tam bardzo śmiesznego, niezły wtedy był zaciesz :D Pożegnaliśmy się, my z Andrzejem obraliśmy drogę do Antoniewa i tam zaliczyliśmy też kolejną przerwę przy Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym. Podjechaliśmy do takiego jakby otwartego amfiteatru czy nie wiem jak to nazwać i zrobiłem 2 fotki ;)
Teren Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Antoniewie© Herman
A tutaj drugie zdjęcie i ten amfiteatr pod chmurką, jak widać zrobili porządki i kurcze fajne to miejsce, tak nocą zrobić na środku ognisko i siedzieć przy niebie pełnym gwiazd, eh, to chyba moj romantyk :p
Amfiteatr w Antoniewie przy Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym© Herman
Stamtąd zjechałem schodami na zablokowanym widelcu, fajnie było słychać burzący się olej w tłumiku :p Powoli jakoś jechaliśmy pod górkę aż dotarliśmy do Glinna, następnie były Jagniewice i stamtąd skierowaliśmy się do Raczkowa, w Raczkowie skręciliśmy do Jabłkowa. W Jabłkowie był nasz ostatni posiłek zjedzony siedząc na jakimś kamieniu przy szkole, bo na przystanku był taki syf, że szkoda było się brudzić.
Odpoczynek w Jabłkowie i nasz ostatni posiłek w drodze© Herman
Następnie droga prowadziła nas przez Kuszewo, Pląskowo i Jaroszewo Drugie. Kurcze najbardziej ten fragment drogi pamiętam przez robale z rzepaku, kurcze wchodziły wszędzie, szczególnie lubiły wpadać w oczy i skutecznie odbierały jakąkolwiek przyjemność z jazdy. W Jaroszewie Drugim szybko wykonałem fotkę nowego, drewnianego domku, który jest niecodzienny przez swój wygląd, zdjęcie poniżej
Ładny, nowy domek w Jaroszewie Drugim© Herman
Z Jaroszewa Drugiego dojechaliśmy do drogi głównej, później do Jaroszewa Pierwszego i w Ułanowie wstąpiłem do Andrzeja wziąć swoje rzeczy oraz chwilkę odpocząć. W domu zameldowałem się zmęczony tym długim, rowerowym dniem, jednak pomimo tego, ze była to wycieczka asfaltowa mogłem być zadowolony, że dałem radę jechać w tym wietrze i takiej, nieprzyjemnej temperaturze. No i to moja druga setka tego roku. Liczę, że następna będzie fajniejsza i w bogatszym towarzystwie ;) Dziękuję też tym, którzy dobrnęli aż do końca tego długiego i nudnego tekstu :p
Kategoria od 100km do ...