Informacje

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Herman ze wsi Michalcza. Mam przejechane 3991.69 kilometrów w tym 676.62 w terenie. Jeżdżę zazwyczaj z prędkością średnią 21.71 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Herman.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
114.39 km 10.00 km teren
05:17 h 21.65 km/h
Prędkość max: 41.88 km/h

Długa i żmudna walka asfaltowo-wietrzna razem z Andrzejem

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 2


Zacznę od tego, że mam serdeczną nadzieję, że to była nasza ostatnia wspólna praktycznie tylko asfaltowa wycieczka. Naprawdę nie rozumiem i nie lubię jazdy takiej właśnie szosowej, dla mnie jest nudna i nieciekawa, zabija nieco radość z jazdy rowerem. Sytuacje w sumie może ratować tylko dobre towarzystwo i ładne widoki jakie się mija, ale sama jazda na asfalcie to brak przyjemności absolutny. Musiałem się trochę wyżalić to teraz będzie opis trasy ;)

Ruszyliśmy chyba nieco po 13, wiało dosyć mocno, ale akurat ten fragment trasy miał nam minąć z wiatrem w plecy. Jechało się bardzo szybko i średnia prędkość wynosiła ponad 30km/h. Dojechaliśmy do Zrazimia bardzo szybko i tam niestety było nieprzyjemne zaskoczenie, bo opuszczony kościół był ogrodzony i jeszcze jakiś burak w omedze pytał nas czego tam szukamy ;/

Opuszczony kościół w Zrazimie © Herman


Marin i Gipka Ukrainka przed opuszczonym kościołem w Zrazimie © Herman

Skoro nie mogliśmy tego miejsca zwiedzić to wybraliśmy się drogą powrotną do Janowca Wlkp. Tam mała przerwa, orientacja na mapce jak mamy jechać i taka oto fotka jak poniżej

Króciutki odpoczynek w Janowcu Wlkp © Herman

Skierowaliśmy się niby w kierunku do Brudzynia, ale droga do tej miejscowości okazała się nieprzejezdna dla roweru Andrzeja i wybraliśmy drogę do Wybranowa. Droga niby krótka, ale bardzo mi się podobała, bo widok dopisywał, był las, łąki i pola :)

Droga do Wybranowa © Herman

Dotarliśmy do Wybranowa, nastepnie Wybranówka i trzeba było kawałek dojechać drogą polną, Andrzej dał radę i trafiliśmy jakoś na drogę w Mirkowicach. Stamtąd po pytaniu uprzednim pewnej Pani czy tą drogą dojedziemy do Wągrowca, ruszyliśmy już prosto do Wągrowca. W drodze mineliśmy Rąbczyn i pokonaliśmy chyba najbardziej nielubiany przeze mnie odcinek drogi do Wągrowca. Będąc na miejscu podskoczyliśmy do Swierzaka, ten musiał się przebrać i przy okazji zrobiłem fotkę ulicy na której mieszka on i kolega Petek ;)

Ulica szanownego Swierzaka i Petka © Herman

Ruszyliśmy najpierw jednak do miejsca, w którym mieliśmy nieco odpocząć i zjeść pierwszy posiłek po przejechaniu połowy trasy. Swierzak stwierdził, że teren nad jeziorem będzie najlepszy i jechaliśmy za nim ;)

Plaża nad jeziorem w Wągrowcu © Herman

Razem ruszyliśmy za Swierzakiem do Skoków. Tutaj właśnie nie pamiętam dokładnie trasy, ale na pewno prowadziła przez Długą Wieś. Swierzak przy okazji rozśmieszał nas swoimi pozami i przydało się to, zawsze żart jakoś podnosi morale :)
Dotarliśmy razem do Skoków całkiem dobrym tempem, tam fotka przy planie Gminy Skoki, przy czym jednej fotki nie wstawię, bo tego pewnie chłopacy by nie chcieli :p Kupiliśmy także 2 butelki wody, bo po drodze wypiliśmy już chyba ok 3 litry i zapowiadało się, że pragnienie nas opuści.

Tablica informacyjna w Skokach © Herman


Plecy Swierzaka i Zaciesz Andrzeja © Herman

Andrzej powiedział też coś tam bardzo śmiesznego, niezły wtedy był zaciesz :D Pożegnaliśmy się, my z Andrzejem obraliśmy drogę do Antoniewa i tam zaliczyliśmy też kolejną przerwę przy Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym. Podjechaliśmy do takiego jakby otwartego amfiteatru czy nie wiem jak to nazwać i zrobiłem 2 fotki ;)

Teren Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Antoniewie © Herman

A tutaj drugie zdjęcie i ten amfiteatr pod chmurką, jak widać zrobili porządki i kurcze fajne to miejsce, tak nocą zrobić na środku ognisko i siedzieć przy niebie pełnym gwiazd, eh, to chyba moj romantyk :p

Amfiteatr w Antoniewie przy Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym © Herman

Stamtąd zjechałem schodami na zablokowanym widelcu, fajnie było słychać burzący się olej w tłumiku :p Powoli jakoś jechaliśmy pod górkę aż dotarliśmy do Glinna, następnie były Jagniewice i stamtąd skierowaliśmy się do Raczkowa, w Raczkowie skręciliśmy do Jabłkowa. W Jabłkowie był nasz ostatni posiłek zjedzony siedząc na jakimś kamieniu przy szkole, bo na przystanku był taki syf, że szkoda było się brudzić.

Odpoczynek w Jabłkowie i nasz ostatni posiłek w drodze © Herman

Następnie droga prowadziła nas przez Kuszewo, Pląskowo i Jaroszewo Drugie. Kurcze najbardziej ten fragment drogi pamiętam przez robale z rzepaku, kurcze wchodziły wszędzie, szczególnie lubiły wpadać w oczy i skutecznie odbierały jakąkolwiek przyjemność z jazdy. W Jaroszewie Drugim szybko wykonałem fotkę nowego, drewnianego domku, który jest niecodzienny przez swój wygląd, zdjęcie poniżej

Ładny, nowy domek w Jaroszewie Drugim © Herman

Z Jaroszewa Drugiego dojechaliśmy do drogi głównej, później do Jaroszewa Pierwszego i w Ułanowie wstąpiłem do Andrzeja wziąć swoje rzeczy oraz chwilkę odpocząć. W domu zameldowałem się zmęczony tym długim, rowerowym dniem, jednak pomimo tego, ze była to wycieczka asfaltowa mogłem być zadowolony, że dałem radę jechać w tym wietrze i takiej, nieprzyjemnej temperaturze. No i to moja druga setka tego roku. Liczę, że następna będzie fajniejsza i w bogatszym towarzystwie ;) Dziękuję też tym, którzy dobrnęli aż do końca tego długiego i nudnego tekstu :p
Kategoria od 100km do ...



Komentarze
Kenhill
| 15:44 poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | linkuj To coś śmiesznego: Dajesz ekspedientce pieniądze, gdzie jest parę groszy więcej (max 10 groszy), i mówisz: Reszty nie trzeba, tylko nie przepierdol na głupoty :D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zogad
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]