Informacje
Ten blog rowerowy prowadzi Herman ze wsi Michalcza. Mam przejechane 3991.69 kilometrów w tym 676.62 w terenie. Jeżdżę zazwyczaj z prędkością średnią 21.71 km/h.Więcej o mnie.
Mój rower
Wykres roczny
Archiwum
- 2013, Wrzesień3 - 0
- 2013, Sierpień4 - 0
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec4 - 0
- 2013, Maj9 - 0
- 2013, Kwiecień2 - 0
- 2013, Marzec1 - 1
- 2012, Listopad1 - 0
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień8 - 1
- 2012, Sierpień4 - 0
- 2012, Lipiec4 - 2
- 2012, Czerwiec8 - 13
- 2012, Maj9 - 7
- 2012, Kwiecień7 - 10
- 2012, Marzec10 - 10
Dane wyjazdu:
69.55 km
2.92 km teren
02:48 h
24.84 km/h
Prędkość max: 36.94 km/h
Samotny, asfaltowy objazd okolicy
Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 06.06.2012 | Komentarze 4
Pomysł na jazdę wziął się z błahego powodu, nie miałem po prostu co z sobą zrobić w domu. Od razu wiedziałem, że pojadę sam, a jak sam to asfaltem i raczej zwiedzę okolicę bez zbędnego penetrowania terenu.
Przygotowałem plecak na drogę, wziąłem z sobą pyszną chałkę i jabłuszko takie duże w razie głodu oraz mała buteleczkę wody.
Ruszyłem zgodnie z trasą jaką kiedyś sobie zaplanowałem i miałem jej zdjęcia na telefonie. Zacząłem od Pomarzan, stamtąd skierowałem się do Jabłkowa polną drogą, który była moim jedynym nieasfaltowym kawałkiem trasy.
Droga do Jabłkowa© Herman
Następnie zorientowałem się, którą drogą mam jechać do Rybieńca i muszę przyznać, że ten kawałek asfaltu był bardzo fajny, bo szeroki, gładki i rosły ładne drzewka przy drodze :)
Droga do Rybieńca© Herman
Ogólnie jadąc sam mogłem częściej stawać i robić zdjęcia niż ma to miejsce przy jeździe z Andrzejem. W Rybieńcu zrobiłem zdjęcie pałacyku, akurat jak wyciągałem aparat to przejechał obok mnie jakiś chłopak na motorku i nieźle mnie podtruł spalinami :p Ze zdjęcia mało widać, ale obok pałacyku był ładny stawek, a za nim konkretny syf :p
Pałacyk z Rybieńcu© Herman
Następnie ruszyłem w kierunku Rybna Wielkiego i po drodze przystanąłem na jakimś małym jeziorkiem/stawkiem, w którym taplało się dużo kaczuszek, niestety nie udało mi się żadnej ująć na zdjęciu, bo się ukryły spryciule. Na brzegu stała taka brzydka łódka i naprawdę ciekawy byłem jak takie kanciate, metalowe coś może pływać :p
Marin i łódeczka przy jakimś stawku bądź jeziorku© Herman
Zarośnięte jeziorko w drodze do Rybna Wielkiego© Herman
W Łagiewnikach Kościelnych było widać pełną mobilizację przed odpustem, na którym także osobiście będę, cała wieś dosłownie błyszczała i jeszcze niektórzy coś tam sprzątali by było ślicznie, cudowanie i ogólnie efektownie :p
Marin na tle szkoły w Łagiewnikach Kościelnych© Herman
Dalej droga była raczej nudna, prowadziła przez Zakrzewo, Gorzuchowo i tak do Kłecka. W Kłecku wstąpiłem na cmentarz, pomodliłem się i ruszyłem dalej do Karniszewa. W drodze do Karniszewa nieco odczułem już zimno i ubrałem pod kask czapeczkę, od razu było cieplej i nie odczuwałem tak zimnego wiatru:)
Z Karniszewa udałem się do Mieleszyna i Ośna. Dojeżdżając do Ośna w głowie była tylko jedna myśl, że warto zrobić wreszcie przystanek, bo te prawie 50km już mnie trochę zmęczyło i odczuwałem głód. Stanąłem na przystanku i zjadłem przepyszną chałeczkę wraz z jabłuszkiem. Zdjątko z przystanku poniżej
Marin na przystanku w Ośnie© Herman
Zwróćcie uwagę na elementy odblaskowe na plecaku, naprawdę to jest bardzo dobrze widoczne dla samochodu i warto mieć ich nieco na ubraniu ;)
Z przystanku ruszyłem do Lopienna, jedzenie naprawdę dało kopa i jechałem niezwykle szybko ten odcinek. Zrobiło już się nieco ciemno, więc mniej więcej od Łopienna właśnie jechałem z oświetleniem. Dalej na trasie miałem zaznaczony Kłodzin i tak oto będąc już w nim napotkałem bardzo ładnie oświetloną kapliczkę :) Bardzo fajnie wyróżniała się w tej nocy i warta była zrobienia zdjęcia
Ładnie oświetlona kapliczka W Kłodzinie© Herman
Nieco dalej był krzyż, miejsce było jeszcze efektowniejsze od kapliczki, bo obsadzone takim jakby żywopłotem, oświetlenie stanowiły eleganckie lampy, trawniczek był idealnie przystrzyżony i widać było, że bardzo dba się o to miejsce. Zdjęcia niestety mi nie wyszły ładne i ich nie zamieszczę.
Za to macie fotkę OSP w Kłodzinie, słabo wyszło, ale w końcu nie mam cyfrówki za grube pieniądze tylko biedny model i trzeba się cieszyć, że jest
OSP Kłodzin nocą© Herman
Z Kłodzina wyjechałem na główną drogę, którą dojechałem aż do skrzyżowania, na którym mam przystanek PKS, a stamtąd już miałem tylko 2km do domu. Jazda nie była najgorsza, rowerek sprawował się bardzo dobrze oprócz nieco ugniatającego siodełka ;) Dobrze jest się tak nieco czasem pokręcić po asfalcie, ale jak już jadę razem z Andrzejem to lepszy jest jednak teren i najlepiej jak są to nowe miejsca.
Na koniec zdjęcie Marina gdzieś na tle płotu w nocy, super efektownie wychodzi ta anoda na zdjęciach z lampą :)
Marin błyszczy na tle płotu© Herman
Kategoria od 50km do 100km
Komentarze
Kenhill | 08:36 sobota, 9 czerwca 2012 | linkuj
Ja to bym 30 km na takim prowiancie nie przejechał :<
RamzyY | 18:36 czwartek, 7 czerwca 2012 | linkuj
mi dziś na 130km stykły 2 kanapki i 1l wody z 2 torebkami mięty, bez kanapek szło by jechać, bez wody niekoniecznie -duchota że burzy tylko oczekiwać zostało. I BTW pierwsza gleba tego roku ;) ale za to miękka i w TERENIE -Ken ;)
Komentuj