Informacje

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Herman ze wsi Michalcza. Mam przejechane 3991.69 kilometrów w tym 676.62 w terenie. Jeżdżę zazwyczaj z prędkością średnią 21.71 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Herman.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:434.67 km (w terenie 106.83 km; 24.58%)
Czas w ruchu:19:48
Średnia prędkość:21.95 km/h
Maksymalna prędkość:45.66 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:54.33 km i 2h 28m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
57.63 km 23.25 km teren
02:37 h 22.02 km/h
Prędkość max: 40.40 km/h

Wyjazd do Tarnowa Pałuckiego po olej do amortyzatora

Piątek, 29 czerwca 2012 · dodano: 30.06.2012 | Komentarze 1


Kategoria od 50km do 100km


Dane wyjazdu:
63.35 km 33.91 km teren
03:19 h 19.10 km/h
Prędkość max: 39.02 km/h

Testy siodełka + dojazdy

Czwartek, 28 czerwca 2012 · dodano: 30.06.2012 | Komentarze 0


Kategoria od 50km do 100km


Dane wyjazdu:
46.30 km 0.00 km teren
01:56 h 23.95 km/h
Prędkość max: 45.66 km/h

Wyjazd do Janowca Wlkp + dojazdy

Sobota, 23 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 0


A ten wyjazd dla odmiany był praktycznie kompletnie wypełniony pracami w domu i porządkami ;)
Kategoria do 50km


Dane wyjazdu:
46.30 km 0.00 km teren
01:56 h 23.95 km/h
Prędkość max: 35.80 km/h

Wyjazd do Janowca Wlkp + dojazdy

Wtorek, 19 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 0


Dzień spędzony na typowym leniuchowaniu, oglądaniu seriali i robieniu jedzenia ;)
Kategoria do 50km


Dane wyjazdu:
67.73 km 21.40 km teren
03:04 h 22.09 km/h
Prędkość max: 36.94 km/h

Rogowo i okolice wraz z Szymonem (jelon85)

Wtorek, 12 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 2


Wróciłem całkiem wcześnie z uczelni do domu, udało mi się zdać egzamin z elektroniki na 3,5 i mogłem sobie pozwolić na mały wyjazd.

Ruszyliśmy w kierunku Rogowa, lecz Andrzej zadzwonił do Szymona (jelon85) i mieliśmy dalej jechać razem z nim :)
Ogólnie do miejsca spotkania z Szymonem strasznie się wlekliśmy, tempo typowo wakacyjne i chyba to nie przeszkadzało zbytnio.

Było nieco jazdy po terenie i próbowania się z podjazdami, jeden niestety okazał tak jak mówił Szymon, niepozorny i nie do zdobycia. Poniżej fotka zrobiona podczas postoju, w którym nieco nadmuchałem magure

A taki sobie widoczek na jeziorko spośród krzaczków i drzewek © Herman

Dalej trafiliśmy do parku Zaurolandia i stąd mam kilka fotek, zamieszczam je poniżej

Mamut wita i zaprasza do zwiedzania © Herman

Widok na kasy Zaurolandi © Herman

Hotel przy parku Zaurolandia © Herman

Przy parku mieliśmy postój, orientacja na mapce i dłuższe zastanawianie się nad drogą powrotną do domu, obraliśmy kierunek przez Szkółki, Skórki i Wełne. Przed pewnym zakrętem, na którym wyskoczył na mnie całkiem duży piesek zrobiłem zdjęcie Szymonowi i Andrzejowi oraz widoczek na rzeczke :)

Towarzysze drogi przede mną © Herman

Rzeczka napotkana w drodze do Szkółki © Herman

Wkrótce opuścił nas Szymon, bo spieszył się na meczyk Polska-Rosja i zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie, które od Szymona sobie zapożyczę

Pożegnalna fotka w Szkółkach © jelon85

Jadąc sobie dalej postanowiłem zahaczyć o kościółek drewniany w Skórkach i zrobić takie oto zdjęcie

Drewniany kościółek w Skórkach © Herman

W Janowcu Wlkp zatrzymaliśmy się u Anetki, pomogliśmy wnieść 2 szafeczki do domu, wypiliśmy dobrą herbatkę i zjedliśmy przygotowany przez Babcie chlebek z czekoladą.
Kawałek za Janowcem przed wjazdem do lasu jednak i tak zjedliśmy uprzednio kupione twixy i do domu ruszyliśmy już ostrym tempem.

Popas przed ostateczną drogą do domu © Herman

Po wyjechaniu z lasu przed Łopiennem niebo nagle zaczęło ciemnieć i po wyjeździe z Łopienna naprawdę nie miało ono przyjemnego koloru. Jazda była naprawdę szybka, bo spieszyliśmy się przed deszczykiem spodziewanym. Wpadłem do Andrzeja, zostawiłem co jego i wróciłem do domu. Wyjazd jako taki i poznałem kolejnego bikera z okolicy, dziękuję Szymon za wspólną jazdę i oby takich więcej było :)
Kategoria od 50km do 100km


Dane wyjazdu:
34.95 km 0.00 km teren
01:24 h 24.96 km/h
Prędkość max: 35.89 km/h

Wyjazd do Janowca Wlkp

Wtorek, 12 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 2


Średnia mniejsza niż zamierzałem, bo wracałem z Andrzejem, który był już zmęczony i nie mogłem jechać tak szybko jak chciałem. Ogólnie trasę Michalcza-Janowiec Wlkp traktuje nieco jak trening wytrzymałościowy i staram się trzymać wysoką średnią na tym małym kawałku drogi
Kategoria do 50km


Dane wyjazdu:
69.55 km 2.92 km teren
02:48 h 24.84 km/h
Prędkość max: 36.94 km/h

Samotny, asfaltowy objazd okolicy

Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 06.06.2012 | Komentarze 4


Pomysł na jazdę wziął się z błahego powodu, nie miałem po prostu co z sobą zrobić w domu. Od razu wiedziałem, że pojadę sam, a jak sam to asfaltem i raczej zwiedzę okolicę bez zbędnego penetrowania terenu.

Przygotowałem plecak na drogę, wziąłem z sobą pyszną chałkę i jabłuszko takie duże w razie głodu oraz mała buteleczkę wody.

Ruszyłem zgodnie z trasą jaką kiedyś sobie zaplanowałem i miałem jej zdjęcia na telefonie. Zacząłem od Pomarzan, stamtąd skierowałem się do Jabłkowa polną drogą, który była moim jedynym nieasfaltowym kawałkiem trasy.

Droga do Jabłkowa © Herman

Następnie zorientowałem się, którą drogą mam jechać do Rybieńca i muszę przyznać, że ten kawałek asfaltu był bardzo fajny, bo szeroki, gładki i rosły ładne drzewka przy drodze :)

Droga do Rybieńca © Herman

Ogólnie jadąc sam mogłem częściej stawać i robić zdjęcia niż ma to miejsce przy jeździe z Andrzejem. W Rybieńcu zrobiłem zdjęcie pałacyku, akurat jak wyciągałem aparat to przejechał obok mnie jakiś chłopak na motorku i nieźle mnie podtruł spalinami :p Ze zdjęcia mało widać, ale obok pałacyku był ładny stawek, a za nim konkretny syf :p

Pałacyk z Rybieńcu © Herman


Następnie ruszyłem w kierunku Rybna Wielkiego i po drodze przystanąłem na jakimś małym jeziorkiem/stawkiem, w którym taplało się dużo kaczuszek, niestety nie udało mi się żadnej ująć na zdjęciu, bo się ukryły spryciule. Na brzegu stała taka brzydka łódka i naprawdę ciekawy byłem jak takie kanciate, metalowe coś może pływać :p

Marin i łódeczka przy jakimś stawku bądź jeziorku © Herman

Zarośnięte jeziorko w drodze do Rybna Wielkiego © Herman

W Łagiewnikach Kościelnych było widać pełną mobilizację przed odpustem, na którym także osobiście będę, cała wieś dosłownie błyszczała i jeszcze niektórzy coś tam sprzątali by było ślicznie, cudowanie i ogólnie efektownie :p

Marin na tle szkoły w Łagiewnikach Kościelnych © Herman

Dalej droga była raczej nudna, prowadziła przez Zakrzewo, Gorzuchowo i tak do Kłecka. W Kłecku wstąpiłem na cmentarz, pomodliłem się i ruszyłem dalej do Karniszewa. W drodze do Karniszewa nieco odczułem już zimno i ubrałem pod kask czapeczkę, od razu było cieplej i nie odczuwałem tak zimnego wiatru:)
Z Karniszewa udałem się do Mieleszyna i Ośna. Dojeżdżając do Ośna w głowie była tylko jedna myśl, że warto zrobić wreszcie przystanek, bo te prawie 50km już mnie trochę zmęczyło i odczuwałem głód. Stanąłem na przystanku i zjadłem przepyszną chałeczkę wraz z jabłuszkiem. Zdjątko z przystanku poniżej

Marin na przystanku w Ośnie © Herman

Zwróćcie uwagę na elementy odblaskowe na plecaku, naprawdę to jest bardzo dobrze widoczne dla samochodu i warto mieć ich nieco na ubraniu ;)

Z przystanku ruszyłem do Lopienna, jedzenie naprawdę dało kopa i jechałem niezwykle szybko ten odcinek. Zrobiło już się nieco ciemno, więc mniej więcej od Łopienna właśnie jechałem z oświetleniem. Dalej na trasie miałem zaznaczony Kłodzin i tak oto będąc już w nim napotkałem bardzo ładnie oświetloną kapliczkę :) Bardzo fajnie wyróżniała się w tej nocy i warta była zrobienia zdjęcia

Ładnie oświetlona kapliczka W Kłodzinie © Herman

Nieco dalej był krzyż, miejsce było jeszcze efektowniejsze od kapliczki, bo obsadzone takim jakby żywopłotem, oświetlenie stanowiły eleganckie lampy, trawniczek był idealnie przystrzyżony i widać było, że bardzo dba się o to miejsce. Zdjęcia niestety mi nie wyszły ładne i ich nie zamieszczę.
Za to macie fotkę OSP w Kłodzinie, słabo wyszło, ale w końcu nie mam cyfrówki za grube pieniądze tylko biedny model i trzeba się cieszyć, że jest

OSP Kłodzin nocą © Herman

Z Kłodzina wyjechałem na główną drogę, którą dojechałem aż do skrzyżowania, na którym mam przystanek PKS, a stamtąd już miałem tylko 2km do domu. Jazda nie była najgorsza, rowerek sprawował się bardzo dobrze oprócz nieco ugniatającego siodełka ;) Dobrze jest się tak nieco czasem pokręcić po asfalcie, ale jak już jadę razem z Andrzejem to lepszy jest jednak teren i najlepiej jak są to nowe miejsca.

Na koniec zdjęcie Marina gdzieś na tle płotu w nocy, super efektownie wychodzi ta anoda na zdjęciach z lampą :)

Marin błyszczy na tle płotu © Herman
Kategoria od 50km do 100km


Dane wyjazdu:
48.87 km 25.35 km teren
02:44 h 17.88 km/h
Prędkość max: 0.00 km/h

Błotna jazda i mnóstwo błądzenia po polach i zaoranych drogach

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 4


Ruszyliśmy spod mojego domu razem z Andrzejem jak zaczynało już lekko kropić. Powodem wyjazdu niejako była moja niemoc samoedukowania się, ponieważ po 4 godzinach siedzenia nad probabilistyką nadal nic mi z niej nie chciało wejść do głowy.

Pomysł na trasę chyba nie istniał zbytnio, nawet nie pamiętam dlaczego skierowaliśmy się akurat w te strony :p Poniżej fotka umytego roweru przed jazdą (umyłem, bo sobie ubrudziłem solidnie kupą psa :p)

Marin czysty jeszcze przed jazdą © Herman

Jakoś takoś wjechało nam się w teren i nawet nie wiem kiedy i jak tak szybko zdążyłem sobie ubrudzić rower. Jechało się całkiem ok pomimo niesamowicie gęstej mżawki i ogólnie wilgotnego środowiska. Gdzieś w lesie w okolicach Lopienna/Janowca Wlkp znaleźliśmy super miejsce do ćwiczenia podjazdów i zjadów :)

Marin i Kross na szczycie nowo odkrytego cudu przyrody © Herman


Samotny marin na szczycie © Herman

Ogólnie cały ten las w tej okolicy jest nieco pofałdowany i jest mnóstwo bocznych ścieżek, aż trudno zdecydować się gdzie jechać. Poniżej wstawiam zdjęcia, na których widać podjazd i zjazd jednocześnie, fotka jak zwykle nieco wypłaszcza, ale miejsce naprawdę ciekawe jeśli chodzi o warunki, bo grunt jest całkiem miękki i nawet na młynku tylne koło potrafi się kręcić w miejscu dodając trudności w podjechaniu tego kawałka

Podjazd/Zjazd widziany z samego szczytu © Herman

Podjazd/Zjazd widziany od dołu © Herman

Podjazd i zjazd był o tyle trudniejszy, że drzewa były dosyć gęsto posadzone i trzeba było obrać sobie dobrą trasę między nimi i tym co leżało na samej ściółce.
Tak przy okazji zaliczyłem piękne OTB podczas pierwszej próby zjazdu z tej górki, ale szybko i z uśmiechem się podniosłem, kierownica i wszystko co na niej było pokryte grubą warstwą piachu, na szczęście mi udało się słabo ubrudzić i jakoś szczęśliwie upaść ;)

Trochę w tym miejscu sobie polataliśmy i ogólnie całą górkę się objechało, następnie była dalsza część trasy i ta była szczególnie nacechowana zaoranymi drogami i szukaniem dojazdu do jakiejkolwiek cywilizowanej drogi.

Jechaliśmy przez kilka pól, musieliśmy pokonać bagno i spotkaliśmy na drodze rodzinę dzików razem z małymi oraz jakieś inne zwierzę wielkości łosia, ale nie mogłem dokładnie go obejrzeć

Jedno z wielu pól, które zwiedziliśmy © Herman

Polny krajobraz, bo przecież nigdzie drogi nie było w okolicy, wszystko zaorane © Herman

Ubłocony marin gdzieś na mostku © Herman

Trafiliśmy do Gołaszewa i obraliśmy drogę do mojego domciu, już nawet nie pamiętam przez co prowadzila. W Gołaszewie także stwierdziłem, że sigma 1609 to tak naprawdę niezły szajs, bo druga wycieczka w deszczyku i znowu, tym razem kompletnie wysiadły górne klawisze ;/ Licznik wyjąłem i dane do tego wpisu musiałem wziąć od Andrzeja.
Drugi powód do narzekania to magura, nie wiem jak długo muszą się docierać te uszczelki, ale irytuje mnie niesamowicie to, że zamiast nie czuć dziur to ja je muszę nadgarstkami wybierać ;/
Kategoria do 50km